Nad prezbiterium naszej świątyni góruje rozpięty na krzyżu Chrystus, któremu towarzyszą Maryja oraz umiłowany uczeń. Nie zawsze podnosimy głowy tak wysoko, by wpatrywać się w ten znak zbawienia. Przez ostatnie dwa tygodnie Wielkiego Postu krzyże zasłaniamy, zgodnie z tradycją Kościoła, aby dziś, w Wielki Piątek, uroczyście odsłonić i oddać pokłon naszemu Panu, który poniósł śmierć krzyżową za każdego z nas.
To następny krok na paschalnej drodze. W Wieczerniku Jezus wodą obmywał swym uczniom nogi, dziś wszystkich swych uczniów chce obmyć z grzechów Najświętszą Krwią, która spłynie na nas z przebitego Serca Zbawiciela. I tak jak w Wieczerniku potrzebna była zgoda Piotra i innych, aby Jezus im usłużył, tak i dziś potrzebna jest nasza zgoda, aby męka Chrystusa zaczęła wydawać w naszym życiu błogosławione owoce.
Papież Franciszek przypomniał wczoraj, że, jak tłumaczył sam Jezus, jeśli nie będziemy spożywali Jego ciała i pili z Jego kielicha, nie wejdziemy do królestwa niebieskiego. By godnie uczestniczyć w Eucharystii potrzeba naszego przygotowania i czystego serca. I tu trzeba postawić pytanie, czy chcę żyć z Jezusem w Bożym Królestwie? Czy pragnę spożywać pokarm wiecznego życia, który On przygotował dla mnie na drogę życia, czy to dla mnie chleb powszedni, o który gorliwie się modlę? Jeżeli tak, to czy wyrażam szczerą wolę, by Jezus oczyścił mnie z grzechów i obmył swoją Krwią, by z Nim spożywać ucztę zbawionych w królestwie niebieskim?
Mam wrażenie, że wielu Parafian, w minionym Wielkim Poście, zbyt łatwo zrezygnowało z wysiłku, aby pojednać się z Bogiem i przeprosić za popełnione grzechy, przystępując do spowiedzi świętej. Owszem, sytuacja w której się znaleźliśmy jest wyjątkowa i wymagała większego starania, ale świątynia dla wiernych jest codziennie otwarta, odbywa się adoracja Najświętszego Sakramentu, każdego dnia sprawowana jest Eucharystia i ciągle można korzystać z sakramentu pokuty. Jeśli więc chcemy oddać cześć Bogu szczerym sercem, i z Nim świętować zwycięstwo nad grzechem i śmiercią, to trzeba tych grzechów się pozbyć, zanurzając w zbawczym źródle Bożego Serca.
Dziś jest odpowiedni czas w dniu śmierci naszego Pana, by Boga przeprosić za każde zaniedbanie w przyjmowaniu Bożego Miłosierdzia w sakramencie pokuty i pojednania. Często niestety można obserwować ludzi, którzy, przychodząc do świątyni na Mszę świętą, omijają konfesjonał długimi miesiącami i nie przyjmują Chrystusa w Komunii świętej. W jaki sposób trwać wtedy w przyjaźni z Bogiem? Jak budować jedność między braćmi, jeśli nie połączy nas miłość Boża, a podzieli ciężar grzechów na sumieniu? Czy w ten sposób wyrażamy pragnienie życia wiecznego, czy też zasługujemy na upomnienie Jezusa, że nie wejdziemy do Jego Królestwa?
Klęknijmy dziś z pokorą przed Jezusem ukrzyżowanym, aby zapłakać nad sobą i swymi grzechami, aby się zawstydzić, że ciągle tak mało jesteśmy wrażliwi na Jego Ofiarę i Bożą Miłość. Przeprośmy za upór i brak zgody, by nas obmył swoją Krwią w sakramencie pokuty i pojednania, za lekceważenie wezwania do ciągłego nawracania się… On jeszcze raz ulituje się nad nami i przyjmie modlitwę błagalną, bo Bóg nigdy nie gardzi skruszonym sercem i ono jest dla Boga najwspanialszym darem.
Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata! Moje zbawienie!
Pójdźmy z pokłonem!